środa, 30 października 2013

Chapter 5:Mój pierwszy raz miał być z kimś wyjątkowym

~~+18. Czytasz na własną odpowiedzialność~~
poszłam za dom gdzie ujrzałam Justina siedzącego nad jakimś ciałem.Szybko do niego podbiegłam i klękłam. Człowiek leżący na ziemi nie był jeszcze martwy,był lekko postrzelony w ramię.
-J-Justin?-szepnęłam.
Chłopak nie reagował. Oby dwoje patrzeli się na siebie z chęcią mordu. Jeżeli ucieknę to może nie zauważy.Powoli wstałam i zaczęłam się wycofywać.
-nawet kurwa nie próbuj-warknął podchodząc do mnie-nie waż się kurwa ruszyć do puki ci nie pozwolę-rzucił mną o ziemie i wrócił do chłopaka.

~~Justin~~

-Gdzie jest moja rodzina?-zapytałem 
-Wyjechali, przysięgam pytałem sąsiadów, wyjechali podobnie do Disneylandu na urodziny Jaxona-odpowiedział.
No tak, zupełnie zapomniałem o jego urodzinach.Ale kurwa on ma 17 lat, do Disneylandu.
-kłamiesz, on am 17 lat nie zabrali by go do Disneylandu-warknąłem przykładając mu pistolet do nogi.-ale jeżeli chcesz jeszcze raz-nie zawahałem się i strzeliłem.
Jego głos rozniósł się z bólu.
-ostatni raz się kurwa pytam, gdzie jest moja rodzina?-warknąłem tym razem przykładając mu broń do skroni.
-mówię prawdę zdaniem Jaxona, 18 urodziny chciał w Disneylandzie bo pierwsze też tam spędził.
To miało sens.
-wyjedź z miasta i nie pokazuj się tu więcej-schowałem broń i odszedłem od niego.
-dobra wiadomość-podszedłem do Kelsey wciąż leżącej na ziemi.-nie musisz udawać mojej dziewczyny-złapałem ją za włosy i podciągnąłem do góry.
-to boli-szepnęła
-bardzo mnie to poruszyło-zaśmiałem się. 
Podszedłem do drzwi i z doniczki wyjąłem klucz. Otworzyłem drzwi i wepchnąłem ją do domu rzucając na podłogę. Zamknąłem drzwi z powrotem na klucz, nie chcąc by kto nam przeszkodził.
-teraz dziwko, muszę się odstresować, jeżeli będziesz dobra zostaniesz u mnie-podchodziłem do niej rozpinając pasek.

~~Kelsey~~+18

On się zbliżał,już wiedziałam co chce zrobić, ale nie byłam na to gotowa. Mój pierwszy raz miał być z kimś  wyjątkowym , z kimś kogo kocham a nie z człowiekiem ,który mnie porwał. Gdy podszedł do mnie przed oczami pojawił mi się oraz ojca.Zaczął całować moją szyję pozostawiając na niej malinki. 
Siedziałam tam z paraliżowana nie wiedząc co zrobić, nie mogłam się ruszyć, nic powiedzieć, tylko cicho łkałam.
Ściągnął moją bluzkę, następnie odpinając stanik.
-tak, kurwa, tak jest dobrze-zaśmiał się i dorwał jedną z moich sutek.Dziwne, ale poczułam się przyjemnie, przez co jęk łam. Nie było źle, to było dobre, miłe.
-nie musimy robić tego z przymusu, będę delikatny jeżeli zrobisz to z własnej woli-spojrzał na mnie.
Nie rób tego! Chcę to zrobić. Kurwa jest sexowny, zresztą i tak niedługo mogę umrzeć, bynajmniej nie umrę jako dziewica. Zaśmiałam się w duchu. Możecie pomyśleć,że jestem chora psychicznie czy coś, ale na prawdę chcę to zrobić. Z nim.
-dobrze-uśmiechnęłam się po czym poczułam jego wargi na swoich. Całował tam namiętnie, zachłannie. To było piękne.
Oderwał się od de mnie i zaczął rozpinać mi spodnie, na co ściągnęłam mu koszulkę ukazując jego pięknie wyrzeźbiony tors.Ściągnął mi spodnie , następnie majtki.Ściągnął sobie spodnie i majtki po czym spojrzał na mnie.
-gotowa?
-tak-odpowiedziałam i po chwili przeszedł mnie okropny ból.
-zaraz ci przejdzie-pocieszył mnie.
Czułam jego członka w sobie. Najpierw czułam okropny ból, ale później nastała przyjemność i po prostu krzyczałam jego imię. To było tak cholernie przyjemnie.
-szybciej-wysapałam, na co on spełnił moją prośbę.
-kurwa ale jesteś ciasna-wysyczał wpychając we mnie mocniej swojego członka.
-JUSTIN JA...-nie zdążyłam dokończyć, gdy doszłam, a on chwilę po mnie.
Wyszedł ze mnie i siadł obok.
-mówiłem,że będzie dobrze-zaśmiał się.
Nic nie powiedziałam ,tylko oparłam głowę o jego ramię i poczułam jak moje powieki robią się ciężkie.

~~Justin~~

Ubrałem się, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mnie do pokoju. Założyłem jej tylko bieliznę, przykryłem kołdrą i chciałem iść pod prysznic, jednak usłyszałem jakieś głosy na dole. Zeszłam powoli do salonu gdzie stał...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^*^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Więc ciemna strona Justina w akcji, w kolejnym pokaże swoje prawdziwe obliczę.
Tak, Kelsey strzeliło coś do głowy , czego nie długo pożałuję.
Pojawił się dosyć późno i wiem,że ,krótki ale na prawdę miałam dziś dużo do zrobiienie. Jutro Hallowen, więc rączki do roboty i dom przystrajać. Uwielbiam Hallowen w UK.
Hmm ciekawe jak Kelsey i Justin będą spędzać Hallowen, o ile Kelsey dożyje.
Dziękuję wam wszystkim za AŻ 10 komentarzy pod poprzednim rozdziałem i dziękuję, za 821 odwiedzających. Piszcie szczere opinie, na prawdę biorę to do siebie, więc niech będą szczere :D
Kocham was wszystkich,którzy czytają i komentują. Dajcie mi szczęście by pisać dalej.<3

15 komentarzy:

  1. Szkoda, że taki krótki i taki dość szybki. Zero wstępu od razu przeszli do rzeczy hahaha :P
    No ale okeeej...skoro tak to tak ;)

    No ciekawa jestem co jej strzeli do głowy :O

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!!!
    Oni bzykali się bez zabezpieczenia ;o
    Dawaj szybko nowy rozdział!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny! Ale za długo trzeba czekac na następny :c <3
    Ale co z jej przyjaciółką sie dzieje? :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju świetny rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego. Kto tam stoi? Co jej strzeliło do głowy? Nie mogę uwierzyć
    http://andnoonesgonnawakemeup.blogspot.com/2013/10/rozdzia-11.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity! *.*
    Nie mogę się już doczekac nexta! :>
    ciekawe co będzie dalej? *_*
    Uwielbiam to! <33

    OdpowiedzUsuń
  6. super piszesz czekam na nastepny <33

    OdpowiedzUsuń

Twoje zdanie:)